RSS

Ogame: Prawie jak komiks [22]



"Pizza jest dobra póki gorąca cz.5".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Steve odchylił się zmęczony w fotelu, strzepując obolałe palce. Miał już dosyć tej nieustającej próby ustalenia łączności z ich centrum dowodzenia. Przeleciał chyba już wszystkie możliwe częstotliwości, a ich głupie radio dalej łapało jedynie szum. Irytujące – pomyślał drugi pilot, rzucając potencjometrom złowrogie spojrzenie.
Do tego trzeba cierpliwości, Steve – mruknął Jack, nie odrywając wzroku od powieści, którą pisał.

Towarzysz zerknął na kapitana. Jego czoło marszczyło się intensywnie, świadcząc o niezwykle skomplikowanych procesach myślowych, zachodzących w umyśle Jacka..
Co piszesz? – zapytał Steve z zaciekawieniem.
Spisuję nasze przygody, na wypadek, gdyby ktoś odnalazł kiedyś nasze zwłoki.
Z... zwłoki? – jęknął przerażony.
Zwłoki. To takie martwe ciała. Nieżywe już..
Wiem co to zwłoki – krzyknął zrozpaczony Steve i znów dorwał się do konsoli, próbując na nowo ustalić łączność radiową.

Parę razy wydawało mu się, że już coś usłyszał w głośnikach, jakby jakiś głos, ale zawsze kończyło się na szumie. Coś mu nie pasowało. Ich radio owszem, było stare, ale przecież fale radiowe w kosmosie nie zanikają same z siebie. Albo jakiś obiekt blokował sygnał, albo ich odbiornik był walnięty.
Spróbuj autokalibracji – rzucił Jack, jak gdyby nigdy nic.
Co?
Autokalibracja. Taki guziczek obok regulatora częstotliwości.

Steve szybko przeleciał wzrokiem po dziesiątkach guzików, szukając tego wspomnianego. Faktycznie. Zaraz obok pokrętła świecił się niepozornie mały przycisk, jakby wstydząc się swojej własnej opowieści.
Teraz mi o tym mówisz!? – krzyknął drugi pilot.

Trochę to nim wstrząsnęło.
Wybacz – odparł kapitan, nie odrywając wzroku od swojej powieści. – Nie zwróciłem uwagi.

Steve pokręcił głową z niedowierzaniem i nacisnął przycisk. A taki przynajmniej miał zamiar. Był zablokowany.
Ustalenie połączenia wysoce niewskazane – odezwał się zautomatyzowany głos – Zagrożenie... eee... wirusami?
Kontynuuj mimo to – odparł szybko Steve.

Zauważył, że ta komenda przełamuje wszelkie opory ich niesfornego pojazdu. Ale nie tym razem.
Jesteś pewien? – upewniał się głos.
TAK! – ryknął zły.
Odmowa dostępu.

Steve momentalnie sięgnął po młotek. Już miał uderzyć z całą swoją nienawiścią, kiedy nagle pojazd zawołał przerażony:
Przyznany! Dostęp przyznany! – pilot odłożył swoje narzędzie do hakowania. – Ustalam połączenie...
Czy on zabrzmiał jak dziecko, które właśnie dostało od ojca szlaban za oceny? – zapytał Jack, odkładając zeszyt.
Mam to gdzieś! – syknął Steve. – Nie mam zamiaru zostawać zwłokami!
GzZzZz... Nareszcie! – oboje usłyszeli głos technokraty w radiu. – Od godzin próbuję nawiązać połączenie. Słuchajcie uważnie. Wasza misja nie może zostać anulowana. Za moment dostaniecie instrukcję ze schematem innowacyjnego silnika impulsowego, napędzanego kawą. Twój termos, kapitanie, powinien wystarczyć. Musicie go złożyć i ruszać dalej.
Spoko, nic nam nie jest – skomentował naburmuszony Steve.
***

Minęło już kilka minut, odkąd technokrata zakończył połączenie z lekkim myśliwcem. Mruknął nagle, chyba bardziej sam do siebie:
Od kilku godzin próbowałem obejść program, który blokował ich komunikację... To niemożliwe – zamyślił się.
Ktoś jest lepszy od pana? – zapytał Rzygadło, z nieukrywaną satysfakcją.

Starzec spojrzał na profesora wściekłym wzrokiem.
W całym wszechświecie była tylko jedna istota, przejawiająca inteligencję wyższą ode mnie! – warknął.
Była? – zauważył kierownik zespołu naukowców.

Myślał, że to zwykły błąd gramatyczny starca i chciał mu po prostu dopiec. Dlatego zdziwił się, kiedy usłyszał jego pełną powagi odpowiedź:
Była.


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz