RSS

Ogame: Prawie jak komiks [46]



"Iluzja cz. 10".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wszyscy znają legendę o tym, jak została zniszczona Droga Mleczna. W sumie to jest dziwne, że legendą nazywa się wydarzenia sprzed stu kilku lat, ale ciężko też nazywać faktem wspomnienia ledwie paru ludzi. Niewielu bowiem się ostało z tych, co pamiętają historię o początku podboju kosmosu...

A zaczęło się od odkrycia silnika nadprzestrzennego, rzekomo przez grupę studentów. Przyszli inżynierowie, pisząc pracę magisterską, źle skonfigurowali kwadron grawitacyjny i zamiast odtworzyć symulacyjnie sztuczną grawitację, wykreowali antymaterię, która zagięła czasoprzestrzeń i „przeteleportowała” małą metalową kulkę, będącą obiektem kontrolnym. Ale tylko kilka osób wie o tym, że to bujda na stojakach. To nie mogli być studenci. Prawdziwy student dąży do odkrycia procesu transformacji światła z lodówki na jedzenie, a nie zajmuje się takimi pierdołami, jak napęd nadprzestrzenny. Owszem, badanie miało miejsce, ale prowadzone było przez najlepszych naukowców i efekty ich pracy nie stanowiły przypadku.

W następnej części legendy dowiadujemy się o pierwszym udanym locie z zastosowaniem nowo odkrytej technologii oraz niesamowitym rozwoju technologicznym dzięki kosmicznym podbojom. I docieramy do Xentora. Co to jest? W dalszych częściach kosmosu odkryto dziwne asteroidy, o średnicy około dziesięciu kilometrów, które posiadały własne mikrojądra, o mocy porównywalnej do gwiazd wielkości Słońca. Okazało się, że zasługą tak wielkiego potencjału energetycznego jest nieznany pierwiastek, nazwany xentorem. Próbowano go wydobyć, ale pierwsze próby zakończyły się rozerwaniem na strzępy całej planety, na której prowadzono badania. Zniechęcono się? Ależ oczywiście, że nie. Próbowano dalej. I tak, w ciągu siedmiu następnych lat niezwykle żmudnego i trudnego procesu chemicznego, xentora wyekstraktowano około jeden mikrogram. Jeden mikrogram, zdolny do zmiecenia całej galaktyki.

Kolejny ważny motyw legendy. Xentor został odkryty w Terrańskiej przestrzeni kosmicznej, więc formalnie należał on do Terran. Wiele narodów zazdrościło Terranom potęgi, którą posiedli i to w tym miejscu zaczyna się wojna między frakcją Proterrańskią oraz Antyterrańską. Generalnie po trzystu latach walk nie zostało nic, za sprawą tajemniczej broni Omega, używanej przez Antyterran. To akurat jest prawdą, bardzo przykrą prawdą. Choć na rozweselenie dodam, że kiedy Antyterranie pierwszy raz używali broni Omega, wiązka śmiercionośnego promienia została zawrócona przez grawitację nieodkrytej hiper czarnej dziury, wiszącej sobie spokojnie jakieś trzy tysiące kilometrów od trajektorii ataku i w efekcie końcowym napastnicy trafili samych siebie, rozwalając własny układ planetarny, w którym mieli stolicę. Cóż... dobry początek wojny.

Ale tak czy siak wygrali, a to tylko dlatego, że nie umieli celować z broni Omega i niszczyli po kolei każdy układ planetarny, zanim w końcu przypadkowym strzałem trafili w planetę, gdzie w ukrytej placówce przetrzymywany był terrański xentor i generalnie cała galaktyka wyleciała w powietrze. Takich fajerwerków kosmos jeszcze nie widział, a wojna pomiędzy Antyterranami i Proterranami skończyła się remisem. Na szczęście wielu ludzi zdążyło uciec, dzięki czarnym dziurom. Dla tego zresztą ja mogę pisać tą opowieść, a wy ją czytać.

Jest jednak pewna rzecz, o której legenda nie mówi. Chronologia. Nikt nie pamięta już, że wiadomości, o obecności xentora w terrańskiej przestrzeni kosmicznej pojawiły się wcześniej, niż technologia nadprzestrzenna. A to oznacza, że ktoś mógłby chcieć znaleźć sposób na dotarcie do odległego układu planetarnego Terran, w oczywistym celu odebrania im cennego pierwiastka. Czyżby frakcja Antyterrańska już wtedy istniała?


Obrońca Ciastek, z racji bycia jednym z dowódców dawno nieistniejącej już frakcji Antyterrańskiej, jako jedna z niewielu znała prawdziwą wersję legendy. Ale i tak pozostawało wiele niewyjaśnionych pytań, na które nawet ona nie znała odpowiedzi. Lecz wraz z tajemniczym fantomem pojawiła się nadzieja. Siedząc tak zakneblowana i związana w schowku na szczotki swojego własnego krążownika, ciągle rozmyślała o tym co zobaczyła na przeskanowanym statku Imperatora. Oczami wyobraźni ciągle widziała wymalowany na kadłubie symbol – przekreśloną głowę kosmity. Znak jej frakcji...


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz