RSS

Ogame: Prawie jak komiks [30]



"... ten flotę ciągle ma".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęło pięć dni... Zsuiram Ikswonaizdup i chorąży Marcin Kolano siedzieli smutni na progu własnego, upadającego już centrum dowodzenia, rozmyślając o ostatnich dniach. Odkąd ich flota wyparowała, nie mieli za dużo do roboty. Ot siedzieli i patrzyli, jak co jakiś czas przylatywała sonda szpiegowska, żeby zabrać im kilogram lub dwa jakiegoś surowca. Na szczęście odkąd Imperator ogłosił program rozwoju gospodarki, ich kopalnie stały na naprawdę wysokim poziomie technologicznym, więc generalnie starczało dla wszystkich.

Co jakiś czas, oprócz satelit, na ich planetę przybywały transportowce. Za pierwszym razem Kolano własnym ciałem zasłonił wejście do skarbca, rozdzierając koszulkę, lecz to nie poskutkowało. Nie mogli nic zrobić...

Nagle ich uszu dobiegł szum nadciągającego kolejnego transportowca. Tym razem był to starszy model, o mniejszej pojemności, lecz z zamontowanymi już silnikami impulsowymi. Ponoć ich grupa naukowców pracowała nad jakimś prototypem większego transportowca, ale w obecnej sytuacji... było to bez sensu... Teraz to przydałby im się jakiś porządny system obronny... Wyrzutnie rakiet, lekkie lasery, emitery fal Biebera... Akurat, żeby strącić ten wstrętny transportowiec, który leciał ich bezczelnie obrobić... A mogli tylko patrzeć. Ale o dziwo, statek nie leciał do skarbca, lecz prosto do nich!

Gorące powietrze ogarnęło ich ciała, kiedy pojazd zawisł centymetry nad ziemią, kokpitem na wysokości dwóch smutnych żołnierzy. Pilot transportowca odsunął powoli szybę i zapytał głośno, próbując przekrzyczeć ryk silników:
 - Przepraszam! Którędy do skarbca!?
 - To będzie w tamtą stronę! - wskazał uprzejmie generał palcem.
 - Dziękuję bardzo! - odparł pilot i zaczął wzbijać się w powietrze.

 - Generale - zaczął po chwili Kolano - Ale wskazał pan kierunek całkiem przeciwny...
 - Oczywiście, że tak! - zbulwersował się Ikswonaizdup - Nie będę gówniarzom pomagał mnie ograbiać!

Oboje westchnęli i wbili wzrok w ziemię... szum powoli cichł...

BUM! Potężna eksplozja wstrząsnęła okolicą! Kolano i Generał przerażeni podnieśli wzroki, akurat, żeby ujrzeć ogromną kulę ognia, będącą niegdyś lekkim transportowcem. Nagle krótkofalówka generała zaszumiała zgrzytliwie:
 - Gzzzzz... Wypatruj mojego przyjścia w pierwszym świetle piątego dnia, o świcie wyglądając na wschód, over.

Przez rzednącą już kulę ognia przeleciał lekki myśliwiec. Bardzo znajomy lekki myśliwiec. Powgniatana blacha, porysowany lakier...
 - Kapitan Jack i Steve! - krzyknęli z nadzieją Ikswonaizdup i Kolano.

Generał chwycił szybko za radio i krzyknął szczęśliwy do słuchawki:
 - Jest południe i przylecieliście z zachodu, ale nawet nie wiecie jak się cieszę, że was widzę!


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ogólnie całkiem całkiem, szkoda że na forum ogeja nie wrzuciłeś. Trochę mało humory w tym odcinku i " - Gzzzzz... Wypatruj mojego przyjścia w pierwszym świetle piątego dnia, o świcie wyglądając na wschód, over." chyba nie pasuje w tym miejscu tak mi się wydaje Gandalf to powiedział jak znikał 5 dni przed oblężeniem helmowego jaru a nie po bitwie.

Marcin Iwaniec (Polak149) pisze...

Na forum wrzucam we wtorki ^^. A co do cytatu gandalfa, to przecież nawet bitwy nie było :D.

Anonimowy pisze...

jak nie było jak była a mt?

Marcin Iwaniec (Polak149) pisze...

To nie bitwa. To potyczka :D

Hmm... chyba dzięki tobie mam fajny motyw na następny odcinek :D

A co do humoru. Nie da się cały czas trzymać cały czas tego samego poziomu. Czasami trzeba troszkę normalniejszy odcinek zrobić, bo wygłupianie się w końcu by się przejadło ^^.

Prześlij komentarz