RSS

Ogame: Prawie jak komiks [8]



"Szczątki".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ogólnie było całkiem głośno. Stukoty młotów pneumatycznych, wycie wiertarek, jakieś trzaski, szurnięcia. Bob Budowniczy uwielbiał ten harmider o poranku na placu budowy. Wciągnął kwaśne powietrze. Zapach świeżego cementu i smród przegrzewających się maszyn. To jest to, czego prawdziwy mężczyzna potrzebował. A on był prawdziwym mężczyzną. Kaloryfer na brzuchu, bicepsy wielkości arbuzów i barki jak stodoła. Żółty hełm ochronny na jego głowę musieli robić na zamówienie, bo w żaden się nie mieścił. Gołymi rękami nitował łączenia, a zębami zaginał gwoździe od krokwi dachów (dlatego miał je nieco pokruszone).

Jak nie trudno się domyśleć, był ważną personą. Cieszył się tytułem Kierownika Budowy Systemów Obronnych i takową funkcję spełniał. Ktoś by mógł jednak zadać pytanie: "Czy potrzebny jest nadzór nad kadrą pracowników, która w całości składa się z robotów". Oczywiście, że nie. Dlatego Bob pierwszy raz musiał wyjść ze swojego domu do pracy. Pojawił się bowiem problem.
- Budowniczy? - podszedł do niego jeden z robotów.
- Ta - odparł głębokim głosem Bob.
- Wzorzec mowy rozpoznany. Czy chcesz rozwiązać problem manualnie? - zapytała maszyna.
Człowiek kiwnął głową.

Android zaczął prowadzić kierownika w miejsce, gdzie głupawe systemy robotów spotkały się z "problemem". Szli chwilę przez plac budowy. Jakiś spychacz przejechał obok nich, kawałek dalej dźwig przenosił ciężkie, żelazne płyty... Oczywiście wiedział, co się tu kluje. Imperator kazał rozbudować systemy obronne po ostatnim ataku. Z dumą Budowniczy mógł się przyglądnąć szkieletowi rosnącej machiny bojowej, będącej lekkim laserem. Właściwie to nieszczęsne półtora tony metalu szło na podest, a pięćset kilo kryształów na przedłużacze, żeby system do prądu podpiąć. Sam laser wyciągali z nagrywarek Blu-ray, dwieście dolców za sztukę na ebay.

Robot nagle się zatrzymał i popatrzył znacząco swymi diodowymi oczkami. Bob rozglądnął się, nie do końca rozumiejąc w czym jest PROBLEM. Stali na środku pustego placu, gdzie miał być zainstalowany jeden z laserów. Wszystko było przygotowane, tylko trochę złomu leżało na środku.
- I... ? - zapytał osiłek.
- Nooo... Wykryto problem - odparł android, wskazując znacząco na kupę poskręcanego żelastwa.
- To w tym miejscu spadły te trzy zestrzelone sondy. Przenieście to, a najlepiej wykorzystajcie do budowy!

To był bardzo przełomowy moment dla całej planety, kiedy ktoś w końcu wpadł na dobry i sensowny pomysł.
- Broń Boże, odmowa! - wypalił robot.
I cały przełom prysł. Android kontynuował szybko.
- To przecież złom ze statków. Jak chcesz to zrobić bez recyklera, rękami?!

Bob czasami nie wiedział, czy to on czegoś nie rozumiał, czy to ta planeta była porąbana.


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz